Jak już wspomniałam, echa konkursu długo będą grały w mojej głowie! I jak również wspomniałam, polypro od Hulala.pl, o którym było w tej recenzji wyruszyło całkiem niedawno w kolejną podróż – z Gdańska na Śląsk. Pudełko, które niewtajemniczonym mogło skojarzyć się z dostawą pizzy, umieściłam w paczkomacie (po przekątnej, ale się zmieściło), i już kilka dni później wyskoczyło po drugiej stronie, gdzie czekała Kasia – zwyciężczyni w konkursie o motywację. Kasi nie trzeba było długo prosić, hula-hoop przygarnęła, przetestowała, i napisała opinię, którą tak miło się czyta, że wrzucam w całości poniżej. I chociaż nie sądziłam, że będzie to cała alternatywna recenzja, to uważam, że cudnym kółkom Hulala i Ani, która dokłada wszelkich starań, by robić obręcze na najwyższym poziomie, należy się taki od serducha napisany – a zarazem jakże profesjonalny – komentarz.
Pisze Kasia Pojda:
„Kiedy dowiedziałam się, że wygrałam konkurs, cieszyłam się jak mała dziewczynka, wprawiając w zdumienie osoby, które miały wysokodecybelowego pecha przebywać akurat w moim towarzystwie:). Parę dni później, gdy dostałam w końcu długo wyczekiwaną przesyłkę w moje łapki, pognałam od razu do domu, żeby ją rozpakować. Mimo całej radości starałam się jednak pamiętać o tym, że różnicy w samym hulaniu, będąc na moim, trochę zakurzonym:), poziomie – mogę w ogóle nie zauważyć. Hula od Hulala jest jednak czymś zupełnie innym, niż to, czym kręciłam dotychczas i różnicę zobaczyłam praktycznie od razu, po zrobieniu pierwszego break’a”.
Jakie jest? Dla mnie perfekcyjne:). Tnie powietrze, aż miło. Duże, ciężkie koła dla początkujących wybaczają dużo błędów, ale reagują z szybkością leniwców, nie pozwalając na płynne zmiany w rytm muzyki. Mimo tego, że koło jest lekkie, dobrze trzyma się ciała. Dla kogoś zupełnie początkującego pierwsze dłuższe kręcenie może być wyczynem, ale testowała je także koleżanka, która dotychczas miała kontakt tylko z cięższymi hula i nie miała problemu, żeby utrzymać je na biodrach. Wszystkie lekkie hula, którymi dotychczas kręciłam, były zbyt miękkie, uginały się pod dotykiem dłoni. Polypro pozostaje sztywne i bardzo mi się ta sztywność podoba – wiem, gdzie hula będzie za chwilę, a nie, że robi mi się z niego jakieś gumowe, owalne jajo:). Osławiona sztywność i responsywność polypro jest rzeczywiście odczuwalna. Kiedy czytałam pierwsze recenzje hooperek o polypro, sceptycznie odnosiłam się do tych określeń, nie mogąc sobie wyobrazić, o co im chodzi i co w tym takiego szczególnego. Teraz wydaje mi się, że wyobrazić sobie nie sposób:). To trzeba mieć w ręku i poczuć.
Wykonanie sprzętu przez Hulala jest – moim zdaniem – bardzo profesjonalne. Zapięcie hula trzyma jak sam szatan, bardzo porządnie i symetrycznie zrobione, bez luzów. Duży plus za dołączoną instrukcję jak dbać o hula i czego nie robić – odkształcenie czy pęknięcie kółka to rzeczywiście coś, czego wolałabym uniknąć. Miłym akcentem są dołączone naklejki – niby nic dużego, ale dla mnie to dowód, że ktoś traktuje biznes poważnie.
Mam wrażenie, że jest to kółko uniwersalne. Sztywne i zwrotne przy szybkich sztuczkach, a jednocześnie pozwalające też popłynąć w takt wolniejszej muzyki w kręceniu kontaktowym z ciałem. W standardowej średnicy jest na tyle duże, żeby się wygodnie kręciło, ale też nie jest tak ogromne, żeby przy pionowych izolacjach trzeba było uważać na sufit. Dodatkową zaletą jest dla mnie też jego prostota – po pierwszej fascynacji wzorami i kolorami taśm doceniłam gładką elegancję i – brak kolorowych mazów na ścianach, gdy obręcz wymknie się spod kontroli.
Jeszcze raz bardzo dziękuję za tak wspaniały prezent:) Kółko zdążyło już zainspirować nie tylko mnie, ale i wielu ludzi przechodzących wokół:). Jest absolutnie genialne i mam nadzieję, że będę się jego ruchem zawsze cieszyć tak samo mocno, jak w chwili, gdy zakręciłam nim po raz pierwszy:)”
Zdjęcia z testowania. Szyb Prezydent był pod wrażeniem!
Wpis udostępniony za uprzejmością Gosi z Bloga: Hulajdusza.eu